W miniony weekend otwierało się parę ośrodków rowerowych. My skorzystaliśmy z okazji i odwiedziliśmy Bike Park Kazoora. Czy było warto? Czy bike park w stolicy to miejsce do którego warto przyjechać? Poznaj nasze zdanie.
Przed przyjazdem rzuciłem okiem na stronę internetową, by w ogole wiedzieć czego się spodziewać. Wiedziałem, że Kazoora to dirtowe miejsce, ale nie zdawałem sobie sprawy, że w teorii jest tam tyle ścieżek. Według oficjalnej strony, jest ich aż 9! Ale czy są one dla Ciebie? o tym za chwilę.
Na początku, po przyjeździe na miejsce, zaskoczył mnie ład i porządek. Nad bike parkiem nie czuwa żadna firma, robi to organizacja non-profit - Stowarzyszenie Kazoora, które robi wszystko z czystej przyjemności. I daje radę. Miejsce jest czyste, posprzątane, widać, że chłopaki i dziewczyny dbają o to miejsce. Ławeczki? Są. Śmietniki? Są. Nie wiem jak z toaletami, ja nie znalazłem, ale też prawdę mówiąc bardzo nie szukałem.
Odwiedziliśmy Kazoore w godzinach popołudniowych. I zdziwieni byliśmy jak dużo osób spędza tam swój wolny czas. I za to należą się największe oklaski i czapki z głów organizatorom bike parku Kazoora - że potrafią dzieciaki wyciągnąć sprzed komputera i zaprosić na rower. Szacun, takich inicjatyw w naszym kraju brakuje, zważywszy, że robi się to pro bono. Gdyby więcej miast czy gmin, chciało w ten sposób dorzucić swoją cegiełke i zaproponować tym młodym miejsca, gdzie mogą się rozerwać, poćwiczyć i po prostu spędzać ze sobą czas, to z Kazoory powinni brać przykład. Byliśmy około godziny 14.30 i musieliśmy stać w kolejce by czekać na swój przejazd ! <sick>
Jeśli chodzi o traski. Oznaczeń brak, albo są kompletnie niezauważalne, dlatego przyjmuje na słowo, że na terenie jest aż 9 różnych tras. Boli jednak, że 8/9 tras, to trasy dla naprawdę kozaków i wyjadaczy. Bo rampy i lądowania na 3m wysokości robią wrażenie i są przeznaczone tylko dla tych o największych...kasetach. Ja się do tego nawet nie przymierzałem, chciałem jeszcze pożyć. Są to hopy, które naprawdę mogą zrobić krzywdę. Dla początkujących i średniozaawansowanych znalazłem tylko jedną traskę. Szkoda. Bo jednak większość tych dzieciaków, a i nawet starszych chciałoby poskakać, pozwiększać poziom trudności, ale na Kazoorce się po prostu nie da. Ponieważ mamy tu przeskok z łatwnych hop, na te ekstremalne. Na tych dużych hopach, podczas mojego pobytu skakały 3-4 osoby. Reszta, jakieś 30 osób czekało na hopy na trasie dla tych początkujących. Czy skoro mamy 9 tras, to nie można z nich zrobić czegoś łatwiejszego dla tych słabszych i mniej doświadczonych, skoro ich jest większość? Czy warto robić 8 tras tylko dla nielicznych, których statystycznie jest na pewno mniej niż tych zaczynających skakanie? Ciekaw jestem Waszej opinii w komentarzu. Kolejną sprawą jest robienie samych gapów, zamiast bezpieczniejszych stolików. Tego nigdy nie zrozumiem, dlaczego na takich obiektach, które mają być przeznaczone dla wszystkich, nawet tych najsłabszych, robi się przeszkody, których nie da się zaliczyć nie posiadając odpowiedniego poziomu. Nawet nie potrafiąc skakać, osoba która zaczyna mając przed sobą stolik zaryzykuje, bo najwyżej wyląduje na płaskim . Na gapie takiej możliwości nie ma. I ta osoba odpuści tą ścieżke. Bo po prostu będzie się bała niedolotu i nie zaryzykuje.
W mojej ocenie powinno się budować więcej stolików, a gapy zostawiać wyłącznie na czarne trasy.
Kazoora to idealne miejsce, by poćwiczyć technikę skoków przed wyjazdem w góry. Ale mnie po godzinie jazdy, cały czas na tej samej trasie składającej się z czterech hopek, po prostu szybko się znudziła.
Jeśli jesteś lokalsem, to rekomenduje Ci przyjazd i zabawę w tym miejscu. Jeśli jesteś pro dirterem również. Na pewno te najtrudniejsze ścieżki spełnią Twoje oczekiwania. Ale jeśli zaczynasz bądź jesteś średniozaawnsowany, przyjazd specjalnie tutaj z innego miasta to niestety strata czasu i pieniędzy.