Koniec lipca, od kilkunastu dni upały po 30 stopni. Jednak kiedy ja zdecydowałem się wybrać na spontan wypad, pogoda oczywiście musiała się załamać. Klasyka… Ale nie o tym.
Odwiedzamy Paulinę i Mateusza, którzy zarządzają o obiekt Palenica, opiekują się nim i dopieszczają. Palenica to jeden z obiektów, którzy wierzy w nasz projekt i pomaga w jego rozwoju. Szacun, oni sami dobrze wiedza, po swojej skórze jak trudno jest zacząć cos z niczego.
Zajeżdżamy na parking. Skromny, myślę, że zmieści się tu do 10 aut. Ale jak dowiedziałem się potem, mamy do dyspozycji jeszcze jeden większy parking zaraz obok. Ze znalezieniem miejsca do postoju, nie powinno być wiec większego problemu.
Krótki spacer pod górny podjazd prowadzący do wyciągu i karczmy, w której mieści się kasa i wita nas uśmiechnięta właścicielka Paulina, która ochoczo zaprasza na kawę. Na miejscu dochodzi do siebie ekipa z nocnych jazd, które są organizowane na terenie bike parku. Widać, że Palenica stawia na klimat, znajomków i fun. Obiekt prowadzony jest przez młodych ludzi i do tych ludzi jest skierowany. Nie znajdziesz tu inwestycji rodem z Grupy Pingwina za miliony złotych. Obiekt ten skierowany jest do innego odbiorcy. Do odbiorcy, który ceni sobie znajomosci, dobry klimat i zabawę ze znajomymi. Obiekt nie jest najnowszy, z rozmowy z właścicielką, dowiedzieliśmy się, ze zanim został przez nich przejęty, ośrodek stal pusty i nieużywany. Lata swojej świetności karczma ma za soba, podobnie jak i oldschoolowy wyciąg. Ale może to właśnie robi klimat tego miejsca.
A jak trasy?
Trasy są więcej niż dobre. Solidne 7/10.
Nie jest to bike park z trasami typu flow trail. Są tu trasy pośrednie, pomiędzy flow, a tymi naturalnymi z dużą ilością kamieni i korzeni. Sam nie wiem jak nazwać tego typu trasy. Mógłbym je porównać do dolnego odcinka hip hopy flow w szczyrku.
Kolorystyka tras jednak odbiega od rzeczywistości. Zielona trasa w mojej opinii trasą zielona w żadnym wypadku nie jest. Nie jest to trasa, gdzie zabrałbym grupę początkującą, bądź swoja dziewczynę, żonę czy dziecko. Jest stromo, z dużą ilością kamieni i wyjątkowo niskimi bandami. Wydaje mi się, jak na mój nos, że za niskimi. Są elementy nie do końca bezpieczne, jak przeszkody przed samymi nawrotami. Z jednej strony chciałoby się skoczyć, a z drugiej strony zaraz nawrót 180 stopni i ostre dohamowanie.
Niebieska trasa jest wielce podobna do zielonej z tą różnicą, że pojawiają się na niej stoliki, których nie ma na trasie zielonej. Jednak jakość tych stolików to klasa - idealnie dopasowane do kolorystyki trasy. Nie za duże, nie za małe. Akurat dla osób, które zaczynają jazdy.
Szkoda tylko, ze niebieska trasa jest tak krótka i łączy się w połowie góry z trasą zielona. Szkoda.
Trasa czerwona to typowy endurak i naturalna trasa. Jeśli korzenie to Twoi przyjaciele, to dobrze trafiłeś. Moim zdaniem trasy enduro w Palenicy, przebijają trasy enduro w Szczyrku. Ścianki i rock gardeny na czerwonej trasie są po prostu wspaniałe.
Czarna trasa na deser to również trasa naturalna, wręcz taka sama jak trasa czerwona, do której dodano kładki i mega długie gapy. Jeśli masz jaja i ogarniasz długie loty - spodoba Ci się ta trasa. Jednak ostatnia ściana na czarnej trasie, dosłownie ostatnia przeszkoda, to zdecydowany kosmos. Wszystkie dotychczasowe przeszkody maja objazdy i chicken line. Prócz ostatniej ścianki na Czernej trasie. I powiem Wam, ze nie da się z niej nawet sprowadzić rowera. Albo puszczasz heble i modlisz się o życie, albo czeka Cię powrót przez las do czerwonej trasy.
Ja osobiście nie zdecydowałem się na zaryzykowanie, śmiem twierdzić, zdrowia by zjechać ta ostatnią przeszkodę.
Na koniec parę słów o minusach. O niskich bandach w mojej opinii już wspominałem.
Ale nie sposób pominąć braku oznaczeń, albo bardzo słabych oznaczeń tras. Niestety ale przy przeszkodach, czy to mniejszych czy to większych brak jest ostrzeżeń czy wskazówek o przeszkodzie, tak jak ma to miejsce np. w Szczyrku.
Samo oznaczenie tras również jest do dopracowania. Przykładowo dopiero za trzecim zjazdem skumałem, że niebieska trasa łączy się z zielona. Wcześniejsze dwa przejazdy po prostu sądziłem że pomyliłem ścieżki.
Bramek startowych czy mapy tras rowerowych również w Palenicy nie znajdziecie, a szkoda, bo do trasy czerwonej i czarnej trzeba dojechać dosłownie parę metrów. Ale jest ten dojazd tak nieintuicyjny, zwłaszcza jak wychodząc z wyciągu praktycznie wchodzimy na start tras zielonej i niebieskiej. Dla osób, które są tam pierwszy raz, może być to mylące.
Podsumowując bike park Palenica jest super miejscem jeśli lubisz naturalne ścieżki. Świetnym pomysłem właścicieli jest karnet 4 godzinny, który można wykorzystać i wbić na rower w tygodniu po pracy.
Trasy są stosunkowo krótkie, ale bardzo fajne. Chciałoby się by były dłuższe, są tak fajne. Ale z uwagi na ukształtowanie terenu, nie ma co na siłę przeciągać. I dobrze. Dlatego uważam, ze karnet 4 godzinny spełni Twoje oczekiwania. Jeśli myślisz, żeby przyjechać tu na pare dni, to zdecydowanie nie jest to miejsce na taki wypad.
4h spoko. Karnet całodzienny ze znajomymi tez. Ale następnego dnia będziesz juz się nudził.
Jednak Ustroń i bliskość Wisły daje inne możliwości. Zdecydowanie dobrym pomysłem jest natomiast wbić w te okolice na 2-3 dni i każdego dnia zaliczyć inny bike park - Palenicę, Soszów, Nowa Osade, Skolnity czy Stozek.
Fajne miejsce na obóz rowerowy dla grupy średnio zaawansowanej i myślę, ze taki wyjazd z RIDEO.PL dojdzie do skutku.